Tag Archives: Chyra

Palimpsest – cudze chwalicie

6 Kwi

*tekst ukazał się ok. rok temu na nie istniejącym już portalWWW.eu, z którym miałam dużą przyjemność współpracować; szkoda mi tych moich tekstów, które zostały wymazane z Internetowego świata, więc będę je od czasu do czasu zamieszczać tu (aż do wyczerpania;))

W gąszczu hormonalnych komedii, kultywujących do znudzenia płciowe stereotypy, sztampowych sensacji, które z zagranicznymi produkcjami mogą konkurować co najwyżej w ilości przekleństw i nieśmiesznych „komedii” romantycznych, które wyglądają jak filmy reklamowe ekskluzywnych samochodów, barów sushi, markowych ciuchów i 1-dniowych soczków, polski przemysł filmowy od czasu do czasu wyda na świat obraz intrygujący, nietuzinkowy. Zdarzy się, że przy odpowiedniej promocji film ma szansę dotrzeć do szerszej publiczności, częściej jednak odejdzie bez większego echa w zapomnienie, jak nakręcony w 2006 roku Palimpsest – prawdziwa perełka polskiej kinematografii.

Ginie policjant. Jego ciało wypada z okna starej kamienicy i istnieją więcej niż podejrzenia, iż nie był to wypadek. Sprawą zajmuje się inspektor policji Marek (znakomity przez wielkie Z, Andrzej Chyra), przyjaciel zamordowanego. Śledztwo okazuje się być nadzwyczaj trudne, świadkowie zachowują się dziwnie, podejrzani giną w tajemniczych okolicznościach, a sam Marek zaczyna odkrywać, że jest we wszystko w niejasny mu sposób zamieszany. Tak w skrócie wygląda zarys fabuły filmu. Z tego opisu można wywnioskować, że Palimpsest Konrada Niewolskiego to kolejny klasyczny film policyjny, jakich w Polsce na pęczki. Wystarczy jednak obejrzeć pierwsze 5 minut obrazu, by przekonać się o mylności tego wrażenia.

Już same napisy otwierające film, którym towarzyszy sugestywna, budząca niepokój muzyka, wprowadzają widza w świat sennego koszmaru, w którym utknął główny bohater. Reżyser buduje atmosferę z pogranicza jawy i snu, posiłkując się genialną ścieżką dźwiękową Bartłomieja Gliniaka (film oglądałam późno w nocy w pojedynkę i, przyznaję bez bicia, że muzyka naprawdę powodowała, że czułam się…nieswojo). Bohater źle sypia, ma wizje, w których widzi swojego zmarłego przyjaciela u siebie w domu, za dnia nawiedzany jest przez dziwne migawki sytuacji, których nie potrafi z niczym skojarzyć. Sceny sprawiają wrażenie pourywanych, nie ma ciągłości między jedną sceną a kolejną (co nie oznacza bynajmniej, że film jest niespójny, reżyser po prostu pozwala odczuć widzowi zagubienie głównego protagonisty).

Przedstawiony świat jest brzydki, przygnębiający. Wszyscy wokół na każdym kroku piją. Nie bez przypadku zresztą film ma tytuł Palimpsest, co w slangu oznacza amnezję alkoholową. Inne znaczenie słowa (– rękopis pergaminowy, z którego usunięta pierwotny tekst i ponownie go zapisano) zaprezentowane na początku filmu ma wymiar bardziej metaforyczny, o czym nie chciałabym się jednak rozpisywać by nie zdradzić zbyt wiele z fabuły. Przestrzeń w filmie wydaje się wroga, dusząca, klaustrofobiczna, jedynie dwie sceny nakręcone są w plenerze. W filmie dominują brudne, zamknięte pomieszczenia i ciemność. Mamy masę ujęć korytarzy, które wyglądają niemal identycznie, pustą klatkę schodową, obdarte pokoje, parking podziemny czy ciemnię fotograficzną. Całość sprawia wrażenie surrealistycznego labiryntu pułapki, po którym błąka się główny bohater.

Mimo iż film ma już 5 lat, warto go przypomnieć teraz, krótko po tym jak Czarny Łabędź Aranofskiego świecił triumfy na festiwalach i oczarowywał publiczność w kinach na całym świecie. Obu filmom przypisywano inspiracje wczesnym Polańskim. Film Niewolskiego ma ten sam klaustrofobiczny klimat, tak jak Czarny Łabędź ulokowany jest w ciemnych, zamkniętych przestrzeniach. Zarówno tutaj jak i w dziele Aranofskiego bohaterowie doświadczają wizji i snów zniekształcających rzeczywistość. Ponadto i Czarny Łabędź, i Palimpsest to wizualne majsterszyki (film Niewolskiego został nagrodzony na festiwalu MFF w RiverRun za wybitne osiągnięcia techniczne). Miło jest chociażby w takim kontekście włączyć Palimpsest i powiedzieć sobie w duchu „Polacy nie gęsi…”, podbudowując tym samym swoją wiarę w polską kinematografię.